Autor: Piotr Strąk
Tytuł:"Modern Squaw"
Wydawnictwo: Novaeres
Zasiadając w wielkim fotelu pod kocem z kubkiem gorącej czekolady w dłoni w grudniowy wieczór, mam ochotę na przeczytanie miłej i bezpretensjonalnej opowieści. Mam już spore zaległości, więc poniekąd nie miałam wyboru- kolejne w kolejce było "Modern Squaw" Piotra Strąka. I wiecie co? Zawiodłam się tylko troszkę. Może to dlatego, że wcale nie wymagałam od niej wiele. Dawne historie przekształcane na czasy teraźniejsze ostatnio nie wychodzą najlepiej, ale muszę powiedzieć, że ta wyszła o niebo lepiej, niż znana na całym świecie "Saga księżycowa"- przypominam, że to tylko moje zdanie. Kto by pomyślał? Polaczek przypadł mi bardziej do gustu, niż światowy bestseller. Brawo Panie Piotrze!
"Modern squaw" to alternatywna historia Czerwonego Kapturka, tyle że tytułowa bohaterka zamiast czerwieni przywdziewa czerń, albo raczej nadaje ją jej babcia, czy też babkomat. Znaczącą różnicą między tymi dwoma postaciami jest charakter, pierwowzór to grzeczna, ułożona, wstydliwa dziewczynka, a teraźniejszy Czarny Kapturek to nastolatka mająca wiele za uszami.
"Młody człowiek pozbawiony jednego z rodziców jest jak mózg bez jednej półkuli."*
Opowieść sformułowana w formie logicznych, ale jakże metaforycznych wypowiedzi. Nie znajdziemy tam prostych dialogów, bardziej możemy nastawić się na zapiski pamiętnika bohaterki, ponieważ zabiera go ze sobą wszędzie, a czeka ją daleka podróż w nieznane. Aby przeczytać tę książkę nie należy odbierać wszystkiego dosłownie, łatwiej będzie nam wczytując się między wiersze i odszukując znaczących symboli. Wgłębiając się w treść odnajdziemy tam nawet pewien sens i to całkiem logiczny, jednak odczytując wszystko dosłownie uznamy, że książka po prostu nie ma sensu. Ale czy tak też nie byłoby z "Małym Księciem"? Życie nauczyło mnie jednego: nie bierz wszystkiego do siebie i nie odczytuj wszystkiego dosłownie. Ogólnie metafora rządzi tą powieścią.
Nie byłabym sobą gdybym nie zwróciła uwagi na okładkę. Tak wiem, nie ocenia się książki po okładce, ale według mnie jest to jednak ważny aspekt, a pracę grafika również docenić trzeba. Otóż w tym wypadku nie ma za bardzo czego oceniać, gdyż okładka jest zwyczajnie biała z kilkoma kolorowymi elementami. Jednak nie sądzę, abym sięgnęła po nią w księgarni, bo jak wiadomo człowiek wybiera to, co cieszy oko. Powieść zajmuje zaledwie 100 stron, więc nie zajmie nam wiele czasu.
Podsumowując, książka jest specyficzna, aczkolwiek warto poświęcić jej godzinę lub dwie. Dajmy ponieść się wyobraźni i nie odbierajmy wszystkiego dosłownie, a będzie to miła przygoda. Jednak znaczącym minusem jest nieco mało porywająca historia, momentami się nudziłam, a przy tak krótkiej książce jest to wyczyn i niezwykle niepożądane zjawisko.
Ocena: 6/10
*cytat pochodzi z książki "Modern squaw"
Za książkę dziękuję wydawcy.
Też tak sądzę :)
OdpowiedzUsuń