Tytuł: "W ramionach gwiazd"
Wydawnictwo: Otwarte
Cykl: Starbound, Tom I
Ilość stron: 488
Data premiery: 2.03.2016
Sama nie wiedziałam czego spodziewać się po tym tytule. Oczekiwanie były jednak wygórowane. Przez zagraniczne zapowiedzi i szum jaki zrobił się naokoło tej powieści moje wymagania tylko rosły ku górze. Niby nie ocenia się książki po okładce, ale dla mnie ta sprawa jest wyjątkowo ważna. Bez chwytliwej okładki po prostu nie wzięłabym nawet książki do ręki, aby zajrzeć na jej opis. Ta okładka jest jedną z tych obok, których nie przejdzie się obojętnie. To co znajduje się w środku to już osobna historia. Jeden punkt na koncie książki już przyznany za okładkę, drugi zaś na samym starcie przyznaję jej za bajecznie hipnotyzujący opis.
Kosmos w literaturze jest tak nieograniczony jak jego bezmiar we wszechświecie. Po wampirach, zombie, upadłych aniołach, nadszedł wreszcie czas na coś nowego, coś nietuzinkowego. Jest mi niezmiernie miło, że nie muszę czytać oklepanych historyjek po raz enty, dlatego z chęcią sięgnęłam po "W ramionach gwiazd".
Główna bohaterka- jak to na nią przystało, zmaga się już od początku z problemami. Ona- z dobrze ustawionej rodziny, wręcz skazana na sukces, On- wojownik, nie mający nic wspólnego z elitą. Nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego, jednak tylko działając razem uda się im osiągnąć zamierzony cel i przetrwać. Są oni bowiem jedynymi ocalałymi po katastrofie na promie kosmicznym (kolejny punkt za ciekawe rozpoczęcie). Historia jest opowiedziana z dwóch stron widzenia: jego i jej. Jest to ostatnio dość częsty zabieg, który stosują autorzy w swoich tekstach. Jestem jak najbardziej za, ponieważ nie jesteśmy zmuszeni wcielać się w postać głównego bohatera (czasem ,o zgrozo, doprowadzającego nas do szału..), który nie zawsze podpadnie nam do gustu. A w przypadku, gdy mamy do czynienia z dwoma narratorami, autor pozostawia nam wolną rękę, a i bohaterzy nie wydają się być nieudolnymi postaciami.
Powieść wciąga od pierwszej strony, gdy tylko miałam chwilę, aby spokojnie usiąść z tabletem w dłoni, robiłam to bez zastanowienia. Z ręką na sercu muszę się przyznać, że robiłam to w nocy, przez co rano chodziłam niewyspana, ale za to jakim kosztem! Tak zarwane noce usprawiedliwiam bez najmniejszego wyrzutu sumienia.
Bieg wydarzeń zaskakuje, nie jest to typowa historia, której zakończenie możemy przewidzieć już po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Wiadomo jednak, że skoro jest ON i ONA to w końcu znajdzie się i miejsce na CHEMIĘ. Tak też jest w tej książce, jest ona jednak nieunikniona. Sądzę jednak, że ma na to wpływ sytuacja w jakiej się znajdują oraz to, że są na siebie po prostu "skazani". Wielkie brawa należą się autorkom za wykreowanie bohaterów realistycznych, którzy nie są oderwani od rzeczywistości. Wszystko dzieje się tak. jak być powinno. Czasem nawet ma się wrażenie, że to wcale nie jest fikcją.
Chwile spędzone z tą książką uważam za niezwykle udane, jednak żałuję, że teraz muszę czekać na drugą część, aż dowiem się o dalszych losach moich bohaterów. "W ramionach gwiazd" udowodniło mi co w życiu jest najważniejsze. Pamiętajmy, że niezależnie od tego kim jesteśmy, nasz los nigdy nie jest pewny, a w końcu i tak nic poza tym jacy jesteśmy, nie będzie się liczyło. Jest to powieść przepełniona prawdziwym uczuciem, bólem oraz próbą odnalezienia się na nieznanym gruncie.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte
Nie miało to jednak wpływu na końcową ocenę.
54 yr old Business Systems Development Analyst Elise Nevin, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Benji and Pottery. Took a trip to Pearling and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. przegladaj strone
OdpowiedzUsuń