Tytuł: "Lśnienie"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Nadszedł wreszcie czas, aby stawić czoła wielkim pisarzom i poddać ich powieści pod lupę. Zdecydowałam się ostatecznie na skok w głęboką wodę. A co? Jak szaleć to szaleć! Ostatnio w moje ręce wpadł kultowy horror mistrza pióra- Stephena Kinga. Zawsze zastanawiałam się co wybrać najpierw? Książkę czy film? Zazwyczaj wybieram książkę, jednak tym razem wypadło inaczej. Mimo to, nie ma czego żałować. Powieść była dla mnie ogromnym zaskoczeniem i powierzchowna znajomość fabuły, wcale mi nie przeszkadzała. Czym Mistrz zaskoczył nas tym razem?
"Żyjemy aby walczyć jeszcze jeden dzień"*
"Lśnienie" zawiera wszystko to, co powinien zawierać kultowy dreszczowiec pisany ręką Kinga, według mnie jest to wisienka na torcie w jego całej twórczości. Powoli rozwijająca się akcja, genialne charaktery postaci, miejsce nadające klimat lekturze oraz przede wszystkim zakończenie, od którego jeżą się włosy na karku. Z ręką na sercu mogę przyznać, że ekranizacja Kubrick'a jest świetnym uzupełnieniem książki. Gdyby ktoś kazał mi wybierać między książką,a filmem nie byłabym w stanie podjąć takiej decyzji- każda z nich pełni swego rodzaju idealne dopełnienie drugiej.
Jeśli ktoś nie ma zielonego pojęcia o czym jest powieść, nie chcę psuć mu niespodzianki i nie zdradzę fabuły. Aczkolwiek powiem jedno: sięgaj człowieku po nią jak najprędzej!
Książka nie jest typowym dreszczowcem, działa na psychikę człowieka nie obrazami, lecz słowami. Można powiedzieć, że tak naprawdę nic nie jest pokazane, czy też dosłownie wyjaśnione, dzięki czemu nasza wyobraźnia może płatać nam jeszcze większe figle.
Na początku nie byłam przekonana, czy aby na pewno powinnam zabierać się za lekturę, ale im dalej w las tym coraz bardziej historia mnie pochłaniała. Około setnej strony wpadłam jak śliwka w kompot i nie było mowy o oderwaniu mnie od tej książki, każde kolejne słowo wręcz połykałam wzrokiem.
Najbardziej zaskakującym faktem jest rok wydania "Lśnienia"- 1977. Liczy sobie prawie 40 lat, a wciąż króluje na liście bestsellerów. Oczywiście podpisuję się pod tym faktem rękoma i nogami.
W tym momencie chciałam zrobić wielki ukłon przed Stephenem Kingiem za sposób w jaki wprowadził poczucie grozy i strachu w zaledwie trzech osobach, bo przecież to właśnie na nich skupia się cała akcja. Właściwie kluczem całego sukcesu jest Danny- chłopiec, który ma niezwykły dar, dostrzega dziwne rzeczy jako jeden z nielicznych- widzi to co niewidzialne.
"Lśnienie" polecam przede wszystkim miłośnikom horroru oraz pióra Kinga. Każdy oddany i szanujący się fan Mistrza powinien wpisać ten horror jako pozycję obowiązkową w swojej biblioteczce.
Ocena: 10/10
*cytat pochodzi z książki pt."Lśnienie"
PS: Jak pewnie zauważyliście trochę zmienił się szablon bloga albo raczej można powiedzieć, że radykalnie. Jak Wam się podoba? Zostać przy obecnym czy może raczej wrócić do poprzedniego?
A ja porzuciłam lekturę gdzieś w połowie, bo tak mnie znudziła... King jednak do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńZnam kilka osób, które zrobiły podobnie. Ale niestety taka jest prawda, na Kinga trzeba mieć ochotę i nie do każdego przemawia :).
UsuńTrochę się zmieniło, ale dawno tu nie byłam :D Co do Kinga to nie czytałam jego książek, bo nie mam ostatnio czasu i nie mogę się do tego zmusić xd Poza tym ostatnio wróciłam do klasyków i zaczęłam ,, Annę Kareninę'', Tołstoja ( mam nadzieję, że dobrze napisałam) która jak na razie się świetne zapowiada. Mam wrażenie, że od niego dużo pisarzy się uczy, ponieważ pisze bardzo lekko i w przeciwieństwie do Sienkiewicza bardzo łatwo się go czyta. Przy Krzyżakach czy Quo Vadis głowa mnie bolała, a tu nic. Poza tym ostatnio myślę nad książkami Mastertona. Podobno ten pisarz pisze świetne horrory.
OdpowiedzUsuńAle okej, chyba rozpisałam się trochę nie na temat :D Nie chcę cię zanudzać i pozdrawiam :D
To prawda, trochę się zmieniło :D. I wcale nie zanudzasz, nawet nie wiesz jak takie komentarze mnie cieszą! "Annę (..)" mam w swojej prezentacji maturalnej i muszę powiedzieć, że naprawdę jest napisana świetnym językiem, poza tym Tołstoj to mój mistrz. Co do Sienkiewicza, no to cóż.. niestety mnie również nie pociąga i zachwyca..
Usuń