Tytuł: "Uzdrowiciel"
Wydawnictwo: Novae Res
Fantastyka to gatunek, który stał się ostatnimi czasy bardzo popularny. Przeżywa swego rodzaju złoty czas, a co za tym idzie powstaje niezliczona ilość książek klasyfikujących się do tego gatunku. Zazwyczaj niestety autorzy nie wykazują choć krzty oryginalności i stawiają na utarte schematy i gotowe formy bohaterów, sytuacji i świata wykreowanego. Ba! Czasem po prostu ciężko odróżnić jedną książkę od drugiej. Jakim cudem nie uznają tego za plagiat? A no w takim, że autorzy mają tak wspaniałych ludzi pracujących w swoim zespole, którzy robią wszystko, aby historia
była jak najbardziej opłacalna (czyt. sprzedająca się) oraz, aby zawierała coś za czym szaleją nastolatki śliniące się niegdyś do świecącej klatki piersiowej zmierzchowego Edwarda. Odpłynęłam trochę od tematu, ale cóż począć jeśli taki temat wywołuje w moim sercu konwulsje?
"Uzdrowiciela" zaliczamy do fantastyki oraz literatury młodzieżowej, aczkolwiek Pan Mariusz Garlicki zaryzykował i postanowił stworzyć odbiegającą od schematu historię. Wykreował świat, którego głównym bohaterem jest słabo widzący Mariusz (czyżby autor ukrył w nim swoje cechy?) W tym momencie chciałabym zwrócić się do samego Pana Garlickiego: książka została przeze mnie przeczytana i wcale nie uważam jej za nudną, więc idąc Pańskim tokiem rozumowania historia odniosła sukces i ciężka praca nad nią opłaciła się w całości. Nic tylko pogratulować!
''Oczywiste jednak, że wtedy, kiedy wystarczyłby tydzień bez takich sytuacji, to w tym właśnie tygodniu będzie ich jak na złość wyjątkowo dużo."*
Akurat jestem w temacie, bo od niedawna noszę okulary, tak jak bohater. Oczywiście moja wada nie jest tak zaawansowana jak u chłopaka, dla którego niestety nie było już ratunku. Ale czy aby na pewno...? Może jednak da się uleczyć jego chorobę? Sam Mariusz nie daje sobie nadziei, wszyscy okuliści jakich odwiedził w swoim życiu dają jednoznaczną odpowiedź "wada jest nieuleczalna". Jednak na drodze bohatera pojawia się tajemnicza postać, która będzie miała duży wpływ na jego dalsze życie. Czym takim zdobędzie sobie dozgonną wdzięczność chłopaka? Nie chcąc zdradzaj Wam dalszej fabuły w tym momencie zaprzestanę i zachęcę Was do osobistego zapoznania się z opowieścią.
Książka zaciekawia już na samym początku. Jednak mozolnie rozwijająca się akcja, bez jakiegokolwiek hucznego finału powoduje, że nie ta nie będzie przez nas długo rozpamiętywana. Owszem, czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie, jednak jest to jedna z tych książek, które w nasze życie nie wnoszą nic nowego. Sam sposób ukazania tytułowego uzdrawiania jest ukazany w sposób.. no cóż, nie ma co ukrywać- śmieszny i powodujący wielkie zdziwienie na naszej twarzy. Sytuacja wyjęta niczym rodem z reklamy mango zapewniającego, że moce parapsychologiczne i obrzędy spirytualne są najlepsze dla naszego zdrowia. "Uzdrowiciel" to dobra literatura dla osób zainteresowanych również tematyką wiary, Boga czy też zasad moralnych. Autor w fantastyczną historię idealnie wplótł niebanalne sprawy. Podsumowując książkę czyta się lekko i przyjemnie, jednak nie zaliczyłabym jej do najwyższej półki.
Ocena: 6/10
*cytat pochodzi z książki pt."Uzdrowiciel"
Za książkę dziękuję wydawcy, jednak nie miało to wpływu na ocenę końcową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zależy mi na Twojej opinii, ale proszę nie zostawiaj komentarzy typu ''Nie dla mnie'' lub ''Brzmi ciekawie''- wysil się trochę i doceń moją pracę. Zostaw adres swojego bloga, a na pewno zajrzę, jednak nie zostawiaj tu samych zaproszeń. Obraźliwe komentarze będą usuwane. Anonimie- podpisz się!