poniedziałek, 17 lutego 2014

Uzależniacz, czyli...FlappyBird!


Jeśli jeszcze nie wiecie o czym mowa i nigdy nie widzieliście powyższego loga, wiedzcie że jesteście najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem. Albo przynajmniej macie przespane noce. Aktualnie powinnam uczyć się historii II wojny światowej, ale zamiast tego biję swoje osobiste rekordy w tejże grze. W czym tkwi cały fenomen? 


Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem że jak raz się zacznie to nie można przestać. Szczerze muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie widziałam trudniejszej gry, ludzie zarywają noce i wyrywają sobie włosy z głowy przez jedną samobójczą kaczkę (no bo jak inaczej nazwać ptaka, który według mnie cierpi na ADHD po czym wpada na każdą przeszkodę?). Nasza rola polega właśnie na kierowaniu tymże ptaszkiem przez kolejne przeszkody. No właśnie- kolejne. Mogę się pochwalić, że mój osobisty rekord wynosi 11! Jakież to były emocje, gdy wynik wyświetlił się na moim szlachetnym monitorze! Niczym wygranie w totka. 
Gra przez jakiś czas dostępna była na telefony, a jej twórca wzbogacił się w rekordowym czasie, jednak postanowił wstrzymać jej dystrybucję i usunął ze sklepu. Czym to argumentował? Otóż stwierdzono, że gra wywołuje agresję u graczy oraz (co najważniejsze) strasznie irytuje i spędza sen z powiek. W pierwotnym założeniu miała to być krótka relaksująca gra. No cóż, niestety wyszło troszkę inaczej.. Ponadto znaleźli się już ludzie, którzy owego "sukcesu" zazdroszczą i szukają dziury w całym. Otóż stwierdzono, że gra charakteryzuje się podobieństwem do kultowego już "Mario" oraz "Angry Birds". Osobiście podobieństwa nie widzę, może jedynie w kolorze rur, ale w niczym więcej. 
Ostrzegam, jeśli nie wiecie czym jest ta gra, lepiej nie sprawdzajcie na własnej skórze, no chyba że macie wolną chwilę albo raczej całą noc, a rano nie macie ważnego spotkania. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, tak absurdalnie prosta (lecz pod żadnym pozorem nie mylić z łatwa) zwojowała cały świat i obezwładniła miliony. Tylko potem nie mówcie, że nie ostrzegałam. A tymczasem idę dalej bić rekordy i doskonalić moją grę, na którą znalazłam pewien patent. Otóż wiadome wszystkim jest, że okropnie nie umiem przegrywać, a co za tym idzie każda porażka kończy się moimi zszarpanymi nerwami.. Tak więc swoją uwagę skupiam na czymś innym (włączam muzykę i śpiewam pod nosem) i muszę powiedzieć, że ten sposób działa! Zero zdenerwowania. Ba! Cieszę się jak małe dziecko zdobywając te banalne sukcesy.

Znacie "Flappy Bird"? Macie swoje rekordy? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zależy mi na Twojej opinii, ale proszę nie zostawiaj komentarzy typu ''Nie dla mnie'' lub ''Brzmi ciekawie''- wysil się trochę i doceń moją pracę. Zostaw adres swojego bloga, a na pewno zajrzę, jednak nie zostawiaj tu samych zaproszeń. Obraźliwe komentarze będą usuwane. Anonimie- podpisz się!