poniedziałek, 25 listopada 2013

Jolanta Mausch- "Motylek"



Autor: Jolanta Mausch
Tytuł: "Motylek"
Wydawnictwo: Novae Res

Piotr, artysta plastyk z burzliwą przeszłością i problemem alkoholowym, mieszka w niewielkim miasteczku w dwurodzinnym domu do którego wprowadza się Magda – młoda pani psycholog podejmująca pracę w Domu Dziecka. Pomimo początkowej niechęci ze strony Piotra stopniowo zaprzyjaźniają się, dzięki czemu mężczyzna podejmuje próbę walki z nałogiem. Niestety tajemnica, którą nosi w sobie Piotr, nie pozwala mu zbliżyć się do Magdy tak bardzo, jak by tego pragnął.

Muszę przyznać, że z pewnością jedna rzecz zaciekawiła mnie już na pierwszy rzut oka- okładka. Niby zwykły motyl, ale im głębiej się wczytując tym bardziej rozumiem głębię przesłania. Motyl kojarzy nam się zazwyczaj z motywem przemiany, tak też jest w przypadku głównego bohatera. Przyglądając się baczniej okładce zauważamy, że tylko jedna połowa owada jest kolorowa, a druga przypomina bardziej ćmę, czy też po prostu wyniszczoną stronę. Niby nie ocenia się książki po okładce, ale proszę Was, wiadomo że te z bardziej zachęcającą i schludniejszą okładką cieszą oko, a te niewyróżniające się z tłumu po prostu pomijamy.  Autorka (debiutująca zresztą) udowadnia nam, że każdy człowiek jest zdolny do przemiany i odbicia się od dna. Nie chcę zdradzać Wam całej fabuły, bo nie na tym polega moja rola. 
Mausch- bo takie nazwisko nosi autorka tejże książki, jak zdążyłam już powiedzieć, jest osobą debiutującą, a więc z jeszcze większym zapałem chwyciłam po tę powieść. "Motylek" to obyczaj pisany w trzeciej osobie, co nieco utrudniało mi czytanie, bo jednak wolę utożsamiać się z bohaterem, a nie być biernym obserwatorem. 

"Długo całowali się wśród rozedrganych tęczowym blaskiem płatków jaśminu, ciesząc się swoją miłością i magicznym nastrojem wywoływanym przez tę uroczystą chwilę."*

Dużym minusem według mnie była mała realność historii. Nie okłamujmy się, opis miłości jaki zafundowała nam Jolanta Mausch, nie dość że jest dość niedopracowany, co niedorzeczny i po prostu naiwny. Wszyscy dobrze wiemy, jak silnym nałogiem jest alkoholizm, oraz jak ciężko z niego wyjść. Trzeba mieć naprawdę silną motywację i wsparcie. Niestety nikt za nas tego nie zrobi, więc czy możliwa jest dla nas wizja świeżej miłości, która pomaga wyjść (w sposób rzekłabym natychmiastowy) z długoletniego i silnego uzależnienia? Nie sądzę. Chociaż może podchodzę do tego zbyt sceptycznie?
Mimo tego mankamentu wykreowanie bohaterów jest na wysokim poziomie. Ich charaktery są idealnie dopasowane do zaistniałej sytuacji. Jednak czasem ciężko jest się w tym wszystkim zwyczajnie połapać, ale nie martwcie się, drodzy Czytelnicy- z końcem książki wszystko się wyjaśnia i miło zaskakuje. Brawo Pani Mausch- wybroniła się Pani śpiewająco!
Podsumowując książka zaczyna się rodem z bajki, niestety przez kartki przewijają się smutne i mocno refleksyjne sytuacje, przez co czytelnika dopada pewna nostalgia, jednak na końcu dostaje mocnego kopa energetyzującego, który napełnia człowieka pozytywną aurą i nadzieją na lepsze jutro. Jednym słowem- polecam.

Ocena: 7/10

*cytat pochodzi z książki pt."Motylek"

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję Wydawnictwu, nie miało to jednak wpływu na ocenę książki.

PS:  Jutro zaczynam próbne matury, więc trzymajcie kciuki :)! Na pierwszy dzień- polski. Obiecuję, że wszelkie zaległości nadrobię już w przyszłym tygodniu, gdy ten cały harmider się zakończy i nastanie magia świąt i cudownym przygotowań..:) Poza tym znowu dopadło mnie choróbsko i leczę się na każdy możliwy sposób (macie jakieś sprawdzone domowe sposoby?), ale nastrój poprawia śnieg za oknem i malinowa herbatka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zależy mi na Twojej opinii, ale proszę nie zostawiaj komentarzy typu ''Nie dla mnie'' lub ''Brzmi ciekawie''- wysil się trochę i doceń moją pracę. Zostaw adres swojego bloga, a na pewno zajrzę, jednak nie zostawiaj tu samych zaproszeń. Obraźliwe komentarze będą usuwane. Anonimie- podpisz się!